Łukasz Halwa, piłkarz Korony Tuchla ma ostatnio dobrą serię. Końcem kwietnia podczas Gali Podkarpacka Nike dla Piłkarzy Roku znalazł się wśród laureatów, którzy odebrali statuetkę Piłkarza Roku w niższych ligach. Kilka dni później strzelił swojego 50 gola w obecnych rozgrywkach.

Ten sezon jest szczególny dla wychowanka Hetmana Laszki, właśnie ze względu na gole. Zagrał w 19 z 21 meczów swojej drużyny i w aż 18 wpisywał się na listę strzelców. Łącznie w tym czasie zdobył 52 bramki, co daje mu zdecydowane 1. miejsce wśród piłkarzy grających w ligach seniorów w województwie. Niemal w każdym meczu zdobywa dwa lub więcej goli. Najwięcej w meczach z Przedmieściem Jarosław i Kramarzówką po 6! Okazuje się, że to nie pierwszy jego tytuł Króla Strzelców.
KLASYFIKACJA STRZELCÓW ROZGRYWEK PODKARPACKIEGO ZPN
Zapraszamy, na krótki wywiad z najlepszym snajperem obecnego sezonu na Podkarpaciu.
Łukasz Pado: – Piłkarz Roku nawet w klasie B brzmi dumnie. Jak się czułeś uczestnicząc w takiej Gali i odbierając nagrodę?
Łukasz Halwa: – Fajnie. Cieszę się, że zostałem doceniony, bo patrząc na statystyki, to rzeczywiście zasłużyłem sobie na to. Przy okazji cieszę się, że mogłem spotkać innych dobrych piłkarzy grających w niższych ligach i wiele ciekawych osób.
– Tuż przed uroczystością spotkaliśmy się i zapytałem, kiedy zamierzasz dobić do „pięćdziesiątki”? Powiedziałeś, że za dwa dni, bo gracie wtedy mecz. Nie udało się może od razu, ale już kilka dni później zdobyłeś swojego 50, a nawet 51 i 52 gola…
– Tak powiedziałem, bo byłem pewny, że szybko to nastąpi. W trakcie meczu jednak nawet o tym nie myślałem. Tak naprawdę to uświadomiłem to sobie dopiero kilka dni po meczu, kiedy na facebooku zobaczyłem ranking i wpis, że mam już ponad 50 goli.
– To twój życiowy rekord?
– Mój na pewno tak, choć kiedyś takich statystyk nie prowadzono, a ja też nie zawsze liczyłem swoje gole.
– Wynik mógłby być nawet lepszy, ale w dwóch meczach nie zagrałeś. Co się stało?
– Miałem wyjazd zagranicę na kilka dni i mnie nie było.

– jesteś urodzonym Królem Strzelców, bo w poprzednim sezonie i tym jeszcze wcześniej, też wygrywałeś tę klasyfikację, zdobywając odpowiednio 22 i 35 goli…
– W poprzednim sezonie 22 gole strzeliłem w jednej rundzie, bo potem przeniosłem się do Santosu Piwoda i dla niego strzeliłem jeszcze 10 goli. Rok wcześniej z kolei to wszystkie 35 goli dla Orkana Zapałów strzeliłem w rundzie wiosennej. W pierwszej rundzie nie grałem, bo byłem zagranicą.
– Co mówią o tobie w Tuchli?
– Wszyscy są zadziwieni. Każdy dziękuje i życzy jeszcze więcej goli.
– To trochę dziwne, że taki bramkostrzelny piłkarz gra w klasie B. Jeszcze niedawno grałeś w klasie O w Santosie Piwoda. Co poszło nie tak?
– Trudno powiedzieć. Grałem w okręgówce w MKS-ie Radymno i później we wspomnianym Santosie. Kiedyś był też temat 4 ligi, kiedy awansował Start Pruchnik, byłem tam na kilku treningach i sparingu u trenera Kasi. Chyba jednak mi to nie pasowało, bo praca i jednak do Pruchnika to jest spora odległość.
– A opowiedz, jak było z tobą, ale tak od początku…
– No to zacząłem grać w piłkę w Laszkach, w juniorach. Jak miałem 15 lat już zacząłem grać z seniorami. W pierwszym sezonie strzeliłem 16 goli w A-klasie. Tam grałem dwa lata. Potem Hetman Laszki się rozpadł, drużyna przez rok nie grała w lidze, to poszedłem do Płomienia Morawsko, tam zagrałem chyba cztery mecze i miałem operację wyrostka robaczkowego, więc nie pograłem za wiele. Potem było jeszcze Radymno, Piwoda, Orkan Zapałów.
– Gdzie było najfajniej?
– Chyba w Laszkach, kiedy grali jeszcze starsi zawodnicy. Tam była fajna atmosfera i czułem się tam dobrze.
– Żaden duży klub się tobą nie interesował?
– Przed tym jak poszedłem do Zapałowa dałem ogłoszenie, że szukam klubu. Zgłosił się prezes Czuwaju Przemyśl, ale nic z tego nie wyszło. Wcześnie jak miałem 18 lat, to trenowałem trochę z juniorami w JKS-u, ale tam też nie trwało to długo. Jestem przekonany, że teraz, kiedy strzeliłem trochę goli, ktoś się odezwie.
– Z Koroną Tuchla idziecie po awans do klasy A. Nie chciałbyś zostać w obecnym klubie?
Chciałbym, ale jak dostanę propozycję z wyższej ligi, jakąś ciekawszą, to chciałbym spróbować.
– Myślisz, że ktoś wam może zagrozić jeszcze w tym sezonie?
– Raczej nie. Mamy dużą przewagę, a awans wywalczy dwa zespoły.

– Grałeś w klasie A. Korona Tuchla po awansie poradzi sobie w niej?
– Tak, ale pewnie trzeba będzie się rozglądnąć za uzupełnieniem składu. Jeśli chodzi o poziom, to na pewno jest skok.
– Bywasz czasem na innych meczach niż swoje. W regionie, a może gdzieś dalej?
– Tak. Jak jest okazja, to jadę na mecze na 3 ligę do Wiązownicy czy Lubaczowa, albo na JKS Jarosław. Bardzo liczę, że zarówno Wiązownica jak i Pogoń-Sokół utrzymają się, a dołączy do nich ekipa JKS-u. Na pewno zasłużyła na to. Zawsze kibicowałem drużynom z naszego regionu i chciałbym, żeby grały jak najwyżej.
– Co poza piłką robisz?
– Pracuję, a moje drugie hobby to wędkarstwo. Często jeżdżę na ryby, biorę też udział w zawodach. Właśnie czekam na sierpień, bo wtedy odbywać się będą karpiowe zawody w Radymnie.
– Jak sobie radzisz w takich zawodach?
– Myślę, że nieźle.
– Twoje największe trofeum?
– Największa ryba, jaką złowiłem to karp, który ważył ponad 21 kg. Do rekordu świata 46 kg jeszcze brakuje, ale na stawach w Radymnie, jedna osoba złowiła ponad 30 kg karpia.
– Co dalej? Jaki masz plan na kolejny rok?
– Tak jak wspomniałem, przy takiej liczbie bramek, jestem przekonany, że ktoś się odezwie do mnie. A prywatnie, to za rok planuję ślub.
