Podkarpacki Związek Piłki Nożnej

Dziś mija 50 lat od słynnej bramki Jana Domarskiego na stadionie Wembley w Londynie. Polska zremisowała z Anglią 1:1 i dzięki temu zapewniła sobie awans na mistrzostwa świata 1974 w RFN.

Jan Domarski zdobył dla reprezentacji Polski łącznie dwa gole, jeden z nich, ten z Wembley przeszedł jednak do historii. Nawet dziś, pół wieku po tym wydarzeniu, z sentymentem wspomina się ten mecz, a gol Domarskiego, to jedno z największych wydarzeń w historii polskiej piłki nożnej.

– Trochę czasu od tego minęło, ale pewnie, że to pamiętam, dlaczego mam nie pamiętać. Dla mnie to bardzo miłe wspomnienie i cieszę się, że tak wielu ludzi o tym pamięta.  – mówi po latach Jan Domarski, choć dodaje, że czasem te same pytania go denerwują.

Niezwykle ciepło o swoim koledze mówi Grzegorz Lato.

– To był mecz, być może nawet ważniejszy niż wszystkie inne – mówi Grzegorz Lato, król strzelców mundialu w 1974 roku. – Ten gol Jana Domarskiego, mojego serdecznego przyjaciela, otworzył nam stadiony Europy i świata. A później się los potoczył. Muszę wspomnieć, że przed tym meczem z Anglią, graliśmy w Holandii z Holandią i zremisowaliśmy 1:1. Trener Holendrów przestrzegał w tedy Anglików. „Wy się jeszcze nie pakujcie na te mistrzostwa świata, bo musicie wygrać z Polakami, a z nimi nie będzie łatwo”. No i to były prorocze słowa. Powiem, jeszcze tak, To ja ich miałem dobić, Anglików. Miałem sam na sam z bramkarzem i powinienem był to zrobić. Prasa Angielska brzydko przed meczem o nas pisała. „Lato do lekkoatletyki”, „Tomaszewski, to clown”. Po meczu to się zmieniło, pisali nekrologi, że „Koniec angielskiego piłki”, a po mistrzostwach to już całkowicie zmienili zdanie o naszych piłkarzach. Wracając do gola Janka. Ta akcja pokazuje, że jak się nachodzi i jest szansa na strzał, to się nie przyjmuje piłki. Tak jak Jasiu wszedł, a że była doskonała murawa, jeszcze popadało, to piłka dostała niesamowitego przyspieszenia. Mówią „pachówka”, a bramkarz nie zdążył się położyć, jak piłka była już w siatce.

Fot. PZPN

Całą akcję, po której Polacy zdobyli gola, przeprowadziła trójka Stali Mielec. Zaczęło się od Henryka Kasperczaka, który podał do Grzegorza Lato, a ten wyłożył piłkę Domarskiemu. Ten ostatni strzelił bez przyjęcia, umieszczając futbolówkę w bramce.

– Start do tej akcji zacząłem jeszcze na swojej połowie, bo czułem, że może być z tego gol. Potem dostałem doskonałe podanie od Grzesia Lato i bramka. To był naprawdę mocny strzał, a że bramkarz popełnił błąd, to popełnił – wspomina bramkę sprzed 50 lat Domarski.

– Nie tylko po meczu, ale przed także, nasza trójka ze Stali Mielec liczyła się w reprezentacji. Zresztą była też np. trójka z Legii Warszawa: Gadocha, Deyna, Ćmikiewicz, która też miała wiele do powiedzenia – dodaje Lato.

– Kaziu Górski właśnie stawiał na takie dwójki, trójki z klubów, bo wiedział, że chłopaki rozumieją się bez słów na boisku. Po tym meczu w Anglii nasza trójka była na pewno najważniejsza. Nie tylko Stal Mielec urosła, ale cały nasz region – mówi Domarski.

Jan Domarski rozegrał łącznie 17 meczów w barwach narodowych. Po raz pierwszy koszulkę z orzełkiem na piersi założył kilka lat wcześniej, jeszcze jako piłkarz Stali Rzeszów. Zadebiutował 4 sierpnia 1967 roku w Moskwie, gdzie Polska uległa reprezentacji ZSRR 1:2 w meczu eliminacji do igrzysk olimpijskich.

W ciągu kolejnych sześciu lat zagrał w kadrze tylko raz z Irakiem w meczu towarzyskim w 1970 roku. N dobre zagościł w reprezentacji dopiero w 1973 roku. Zagrał drugą połowę meczu z Anglią w Chorzowie w eliminacjach MŚ, pojechał na tourne po Ameryce, gdzie wystąpił w kilku meczach. Potem były m.in. spotkania z Walią w Chorzowie i legendarny mecz z Anglią na Wembley, w których to Domarski zdobywał gole dla Polski. Pojechał na mistrzostwa świata do Niemiec, gdzie jednak był rezerwowym. Dwukrotnie wchodził z ławki w meczach z Argentyną i Jugosławią oraz rozegrał cały mecz z półfinale z Niemcami. Jak się później okazało, był to jego ostatni mecz w kadrze, choć jeszcze przez kilka lat później był jednym z czołowych graczy Stali Mielec.

Występował też w lidze francuskiej w Olimpiku Nimes, ponownie w Stali Rzeszów, a także Resovii, a po wyjeździe do Stanów Zjednoczonych w amatorskim zespole Wisły Chicago.

Po powrocie do Polski był trenerem m.in. 3-ligowych drużyn Stali Sanok czy Zelmeru Rzeszów.

Obecnie chętnie uczęszcza na mecze, szczególnie Stali Rzeszów, chętnie udziela się w promocji piłki nożnej w regionie, jest częstym gościem turniejów piłkarskich. Jest też m.in. przewodniczącym Rady Trenerów Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej.

Kilka dni temu na Stadionie Miejskim w Rzeszowie odbył się I Turniej Podokręgów Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej o Puchar Jana Domarskiego i Grzegorza Lato.

– To były piękne dni kiedy Jan Domarski zdobył tę ważną bramkę na Wembley i otwarły się nam drzwi na mistrzostwa świata – mówi Mieczysław Golba, prezes Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej. – To wydarzenie nadal jest ważne dla nas dzisiaj, dlatego chcieliśmy szczególnie wspominać tamten czas i te chwile, kiedy razem cieszyliśmy się tym wszystkim, co nam później przygotowali piłkarze m.in. Jan Domarski, a w szczególności Grzegorz Lato, który został królem strzelców na mistrzostwach świata. Stąd pomysł na taki turniej. Chcemy, żeby on się stał cykliczny, bo trzeba czcić pamięć tamtych wydarzeń sprzed 50 lat.

Dodaj komentarz