Podkarpacki Związek Piłki Nożnej

Boniek: Lato powinien zdyskwalifikować 40 mln Polaków

lato

„Grzegorz Lato powinien zdyskwalifikować prawie 40 milionów Polaków, bo mają o nim podobne zdanie jak ukarany właśnie Greń” – pisze w swym felietonie Zbigniew Boniek.
Zaczęła się liga i od razu dostarczyła wielu tematów do ciekawych analiz: „Dlaczego Legia przegrywa z Górnikiem?”, „Jak długo jeszcze Lech będzie bawił się ze swoimi kibicami i przegrywał z Bakero?”, „Co się stanie z ŁKS-em, który bardziej przypomina grupę ekspiłkarzy niż profesjonalny zespół?” Ale dajmy każdemu jeszcze jedną szansę. To co mnie najbardziej rozbawiło, a zarazem zaskoczyło, to informacja, że Wydział Dyscypliny PZPN ukarał Kazimierza Grenia. Wygląda na to, że Greń musi zapłacić sześć tys. zł kary i będzie zdyskwalifikowany na sześć miesięcy w zawieszeniu na rok.
Dlaczego? Tu zaczynają się problemy. Najprościej o odpowiedź: Kto ma konflikt z Latą (prywatny), to prezes chce go skończyć. W każdym demokratycznym kraju jest wolność słowa. O tym, że Lato i Greń po okresie przyjaźni i wielkim zwycięstwie w wyborach na prezesa PZPN-u pokłócili się i patrzą teraz na siebie jak pies na kota, wszyscy wiemy.
Greń robi wszystko, aby zdyskredytować Latę. Założył sobie nawet bloga, aby atakować byłego przyjaciela. Robi to z wielką werwą i zacietrzewieniem. Co dzień ma nowe uwagi i spostrzeżenia. Zarzuca Lacie kompletny brak realizacji programu przedwyborczego, manipulację związkiem, brak kompetencji. Po słynnej aferze taśmowej nastąpiła reakcja prezesa. Nie wiedząc jak zbić argumenty eksprzyjaciela, Lato stara się go uziemić. 3 marca są wybory zarządu w Rzeszowie i Lato robi wszystko, aby Greń nie został ponownie wybrany. Ma nawet swojego kandydata na nowego prezesa Podkarpackiego Związki Piłki Nożnej, ekspolicjanta, którego niestety nie znam, więc nie będę się do niego ustosunkowywał.
Dlaczego ta sprawa mnie w ogóle interesuje? Bo w życiu zawsze broniłem słabszych. Gdy oglądałem dobry western, to zawsze byłem za Indianami. Poza tym czy to jest normalne, że prezes do swoich prywatnych wojenek wykorzystuje struktury Związku? Artur Jędrych, bardziej niż obiektywnego i kierującego się faktami prezesa Wydziału Dyscypliny PZPN, przypomina psa na łańcuchu bezgranicznie oddanego swojemu właścicielowi (Lacie). Gdy wnioskuje o to Lato, szybko podejmuje decyzję nie zawracając sobie głowy takimi drobnostkami jak choćby przesłuchaniem oskarżonego.
Nie mam zamiaru bronić Grenia, bo nic mnie z nim absolutnie nie łączy, ale to co się zdarzyło kompromituje PZPN, jego prezesa i śmiesznego Jędrycha. Co to znaczy – karać ludzi za to, że mówią to co myślą? Greń mówiąc o Lacie nie użył żadnego słowa na „k”, ani na „ch”.  Uważa tylko, że Grzegorz się na prezesa nie nadaje, że wykonuje złe ruchy i zamiast Związek rozwijać, to go dołuje. Kazimierz Greń ma do takiej krytyki prawo i żaden pezetpeenowski Wydział Dyscypliny nie jest władny, aby go za to karać!
Jak się spojrzy na to, co Lato przedstawił w dniu wyborów jako swój program przedwyborczy, który notabene opracował Greń, a Grzegorz sam zrealizował, to każdy może mieć wątpliwości, czy Lato jest prezesem z naszej bajki. Gdy do tego dołączymy jeszcze kontrakty stulecia, afery z orzełkiem, Klub Kibica Reprezentacji Polski, albo problemy z nową siedzibą Związku, to sprawa robi się lekko śmierdząca. Jak Lato ma coś do Grenia i jego ataki uznałby za bezpodstawne, to bardziej racjonalnym i uczciwszym byłoby wstąpienie na drogę sądową. Wykorzystywanie Wydziału Dyscypliny jako narzędzia do załatwiania swoich prywatnych spraw mnie mierzi. Nie wspomnę już o marionetce Jędrychu, który zrobił się najemnikiem za drobne, jakie kasuje za każde posiedzenie i działa na rozkaz.
Lato popełnia kolejny błąd. Bardziej elegancko byłoby olać całą sprawę i nie przejmować się krytyką jednego zdesperowanego człowieka. A tak na marginesie, to prezes powinien zdyskwalifikować prawie 40 mln Polaków, bo mają o nim podobne zdanie jak Greń. Oj Grzesiu, Grzesiu! Zamiast wykorzystywać opozycję i jej uwagi do poprawy swojej pracy, to Ty chcesz ją udusić, uciszyć. Masz chyba syndrom Aleksandra Łukaszenki (prezydenta Białorusi – przyp. red.), oczywiście przy zachowaniu odpowiednich proporcji.

Dodaj komentarz