– Ta runda była dla mnie tak dobra, że nabrałem ochoty na walkę o najwyższe cele. Poważnie zacząłem myśleć o grze w 3 lidze – mówi Adrian Nowak, najlepszy strzelec rundy jesiennej 4 ligi podkarpackiej, który zimą przeszedł z Sokoła Kolbuszowa Dolna do JKS-u Jarosław i chce się z tym zespołem bić o awans
ŁUKASZ PADO: Sezon rusza. Denerwujesz się?
ADRIAN NOWAK: Nie nazwałbym tego denerwowaniem się, raczej czuję taką ekscytacją, że to już. Nie mogę się doczekać tego pierwszego meczu w nowej drużynie, drużynie z ambicjami na czołowe miejsca. W dodatku w pierwszej kolejce mamy derby, więc emocje i chęć dobrego zaprezentowania się są jeszcze większe.
W pierwszej kolejce mierzycie się z Polonią Przemyśl. Kibice tych dwóch klubów nie przepadają za sobą. Udzielają się te emocje również piłkarzom?
Na pewno nie będzie to zwykły mecz. Byli nasi kibice na treningu, kręcili zapowiedź tego meczu. Czuć, że w specjalny sposób podchodzą do tego spotkania. Ja liczę, że swoim dopingiem w tym meczu poniosą nas do zwycięstwa.
Mecze z Polonią, są dla ciebie jakieś szczególne? Jesienią, jeszcze jako zawodnik Sokoła Kolbuszowa Dolna strzeliłeś jej dwa gole, ale to nie uchroniło twojej drużyny od porażki…
Przegraliśmy 3:4, to był zwariowany mecz. Strzeliłem dwie bramki, ale sytuacji miałem na co najmniej pięć. Żałuję, że ich nie wykorzystałem, bo gdybyśmy wygrali, to skończylibyśmy rundę jesienną nieco wyżej niż na 6. miejscu. Jeśli chodzi ogólnie o mecze z Polonią, to raczej dobrze je wspominam. Szczególnie kiedy grałem w Wisłoce Dębica. Pamiętam, jak wygraliśmy 6:0 z Polonią, a ja strzeliłem dwa gole. Nie mam nic przeciwko, gdyby ten wynik powtórzył się w sobotę.
W innym bardzo ciekawie zapowiadającym się meczu 1. kolejki twój były klub, Sokół Kolbuszowa Dolna podejmuje Karpaty Krosno. Masz powody, żeby podwójnie trzymać kciuki za ekipę z Kolbuszowej?
Dokładnie. Trzymam kciuki za Sokoła i za mojego przyjaciela Kamila Aaba. Zresztą widzimy się prawie codziennie, bo razem pracujemy i trzymamy się razem. Mam nadzieję, że chłopaki postawią się Karpatom, wierzą w nich. Wiem, jaki jest potencjał tej drużyny i że mogą to zrobić. Pewnie każdy inny wynik niż wygrana Karpat będzie niespodzianką, ale ja uważam, że punkty wcale nie muszą pojechać do Krosna.

Dlaczego zdecydowałeś się zmienić barwy klubowe zimą. W Sokole świetnie ci szło?
Właśnie dlatego. Ta runda była dla mnie tak dobra, że nabrałem ochoty na to, żeby powalczyć o najwyższe cele. Sprawiło, że poważnie zacząłem myśleć o grze w 3 lidze. W Jarosławiu na pewno są bardzo dobre warunki do trenowania, jest mocna ekipa. Skontaktował się ze mną prezes Cebula i pomyślałem: dlaczego nie? Podejmując decyzję, kierowałem się celami sportowymi, awansem sportowym. Chcę spróbować przez te pół roku powalczyć o awans i uważam, że jesteśmy w stanie. Po sezonie zobaczymy, czy klub będzie nadal mną zainteresowany. Zobaczymy, czy będzie awans, czy nie.
Jak się czujesz w nowym zespole? Jest chemia w szatni?
Bardzo dobrze się czuję. Złapałem wspólny język ekipą i m.in. z Sebą Pawlakiem, a to ważna postać w drużynie. Przyjęto mnie bardzo ciepło i ani przez moment nie czułem się jak ktoś nowy. Zresztą gram już w tej lidze wiele lat i z boiska, to praktycznie znam każdego chłopaka. Były „podśmiechujki” i żarciki, ale to normalne. Nie potrzebowałem czasu na aklimatyzację.
Jesteś obecnie najlepszym strzelcem w lidze, ale w sparingach jakoś tego nie było widać. Dopiero pod koniec tego okresu przygotowawczego, zacząłeś zdobywać bramki…
W Jarosławiu gramy nieco innym systemem, niż ten, jakim grałem w Sokole i musiałem się tego nauczyć. Nominalnie gram jako skrzydłowy, a trener Baran ustawił mnie na pozycji ofensywnego pomocnika. Dobrze się czuję w nowej roli, ale musiałem się przyzwyczaić do tego. Czuję, że im dłużej tak gram, tym jest lepiej. W tych ostatnich meczach sparingowych w końcu przełożyło się to na bramki.
Śledziłeś transfery w innych klubach? Co sądzisz?
Śledziłem. Interesuję się całą ligą. Wiem, co się dzieje, można powiedzieć na bieżąco. Zresztą pracuję z chłopakami z innych klubów w tej lidze. Praktycznie codziennie rozmawiamy o tym, kto przychodzi, a kto odchodzi z jakiegoś klubu.
Wspomniałeś, że pracujesz z Kamilem Aabem, z kim jeszcze?
Jest Kamil Słoma z Lechii Sędziszów, Radek Gil z Wisłoka Wiśniowa, czy Arek Gil z Głogovii.
Gdzie pracujecie, jeśli to nie tajemnica, bo macie fajny skład na jakieś rozgrywki?
W Panu Materacu. Graliśmy w Lidze Firm w hali. Na początku szło nam świetnie, byliśmy na górze tabeli, ale potem pojawiły się urazy, kontuzje i inne choroby i skończyliśmy na 7. miejscu.
W JKS-ie jest presja na awans? Zimą oprócz ciebie przyszli m.in. Patryk Zieliński czy Mirek Kmiotek. To solidne zbrojenia…
Presja? Raczej nie. Wydaje mi się, że jest wszystko robione z głową, nikt do nas nie przychodzi codziennie i nie mówi, że musimy awansować. Jak coś mówimy o tym, to między sobą, w żartach. Teraz dla nas najważniejsze są derby z Polonią, a potem mecz z Koroną Rzeszów u siebie. Chcemy grać jak najlepiej w tej lidze, wygrywać kolejne mecze, jak ten walec rozjeżdżać następnych rywali. A co z tego potem wyjdzie? Będzie awans czy nie? Zobaczymy. Po sezonie będziemy rozprawiać, dlaczego się nie udało, albo dlaczego się udało.

Miałeś już kiedyś epizod w 3 lidze, ale od dobrych kilku lat mocno wrosłeś w tę 4 ligę. Masz 27 lat. Myślisz, że możesz jeszcze pograć nieco wyżej?
Wiek, ponoć najlepszy dla piłkarza. Grałem jedną rundę w 3 lidze, kiedy byłem w Karpatach i jest niedosyt, że tak mało. Rzeczywiście zasiedziałem się trochę w tej 4 lidze, ale jest okazja, żeby spróbować powalczyć o awans, zagrać wyżej i chcę z niej skorzystać. Będę próbował, jeśli zdrowie pozwoli.
JKS ma mocny skład, ale to Karpaty Krosno zdają się faworytem numer jeden. Zgodzisz się?
Karpaty mają handicap pięciu punktów z rundy jesiennej nad nami i to jest ich atut. Czy to dużo, czy mało? Trudno powiedzieć. Jedno potknięcie i z pięciu punktów może zrobić się dwa. Runda wiosenna będzie jednak trudniejsza. Myślę, że wiele drużyn się wzmocniło, będą bardziej zdeterminowane, zwłaszcza te, które grają o utrzymanie i o punkty może być trudniej. Nie wyznaczałbym faworyta już teraz.
Mówi się JKS czy Karpaty. Wszyscy jednak zapominają o…
Cosmosie. Też odnoszę takie wrażenie. Cosmos ma mniej straty do Karpat niż my. Nie wiadomo jednak czy oni będą chcieli się bić o awans. Jeśli będą chcieli, to na pewno mają ku temu potencjał i to może się okazać bardzo trudny przeciwnik.
Ktoś twoim zdaniem może jeszcze namieszać w tej lidze?
Myślę, że nie można lekceważyć Stali Łańcut, która jest bardzo dobrą drużyną. Trener Korab dobrze poukładał ten zespół. Doszedł do nich Michał Daniel, ograny w tej lidze. Ja bym ich nie skreślał.
Kto jeszcze może urwać punkty faworytom?
Na pewno Izolator Boguchwała będzie niewygodny. Grałem trzy lata w Wisłoku Wiśniowa i pamiętam, że wiele razy urywaliśmy punkty mocnym zespołom. Myślę, że to się nie zmieniło.

Masz już 15 bramek na koncie, ile usatysfakcjonuje Adriana Nowaka na koniec sezonu?
Zazwyczaj zakładałem sobie, żeby strzelić 10 bramek na rundę, ale powtórka z jesieni na pewno będzie mile widziana. Gdybym jednak miał wybór, to mogę nie strzelić ani jednego gola, jeśli w zamian będziemy wygrywać mecze. Wygrywajmy po „samobójach”, ale zdobywajmy punkty.
Co lubisz robić poza piłką nożną? Zimą na pewno czas wypełnia ci futsal…
Tak. Spędziłem rok w Heiro Rzeszów, teraz gram w Sport Południe Łańcut w 2 lidze. Uważam, że jest to bardzo fajny projekt, który ma szansę na sukces. Duża praca w tym wszystkim Mateusza Walkowicza, którego pozdrawiam. Mamy za sobą pierwszy sezon w 2 lidze. Zapłaciliśmy frycowe, ale w kolejnym powinno być lepiej. A oprócz tego lubię pojeździć na rowerze, pobawić się z synkiem, trochę pograć w gry komputerowe, oglądać mecze. Generalnie interesuję się piłką i wszystkim wokoło niej.