– Moim marzeniem jest zagrać z Resovią w Ekstralidze, z Resovią i tylko z Resovią. Jak zagram, to mogę już kończyć. Moje marzenie się spełni – mówi Katarzyna Czyż, kapitan drużyny Resovii, która awansowała do Ekstraligi Kobiet.
Emocje po sezonie jeszcze trzymają?
Myślę, że już trochę czasu minęło i jest już spokojnie. Mamy jeszcze jutro spotkanie z dziewczynami i czeka nas chwila odpoczynku zanim zaczniemy przygotowania do kolejnego sezonu. Zaczynamy 8 lipca.
W wywiadach od kilku lat powtarzałaś, że walczycie o awans. Udało się…
Nie w każdym sezonie biłyśmy się o awans, ale zawsze powtarzałam, że to jest moje marzenie i jak kiedyś zagram w ekstralidze, to tylko z Resovią i zawsze starałam się do tego dążyć. Trzy razy byłyśmy bardzo blisko tego awansu, ale brakło nam punktu, czy dwóch. Teraz chyba nikt się nie spodziewał, nie miałyśmy ciśnienia na to, bo chciałyśmy przed sezonem zająć spokojne miejsce w środku tabeli. Ale od początku wygrywałyśmy, zajmowałyśmy pierwsze miejsce i to nas jeszcze mocniej nakręcało i udało się to utrzymać do końca.
Jak ocenisz ten sezon? Wygrałyście ligę, ale te wasze zwycięstwa nie były bardzo wysokie, raczej większość jedną lub dwiema bramkami.
Bo ta liga była bardzo wyrównana. Jak, któraś drużyna pokonała inną jesienią, to wiosną często było na odwrót. Kobieca piłka to też trochę loteria, trzeba mieść trochę szczęścia, żeby wygrywać. My w poprzednim sezonie miałyśmy bardzo dużo pecha, wiele meczów nieszczęśliwie przegrałyśmy, teraz było odwrotnie. To nam dopisywało szczęście.
Były momenty zwątpienia?
Po jesieni już wszyscy mówili o nas, że idziemy na awans i pierwszy mecz wiosną z Częstochową zupełnie nam nie wyszedł. Ale pozbierałyśmy się, do tego fajnie zagrałyśmy w Pucharze Polski, awansowałyśmy do ćwierćfinału. Szybko zeszło ciśnienie, grałyśmy swoje i znów wygrywałyśmy.
Co twoim zdaniem było siłą tej drużyny?
Jedność. Mamy bardzo zgrany zespół i na boisku i poza nim. Przed sezonem praktycznie nie było zmian w zespole, wręcz osłabiłyśmy się, bo Karolina Bednarz odeszła od nas, ale pojawił się trener, przekonał nas, że mamy umiejętności i to, że nie ma u nas zawodniczek z ekstraligi, może jedna grała kilka spotkań tam, to i tak jesteśmy w stanie wygrywać w tej lidze. Ważna była jedność i przekonanie, że każda za każdą będzie do końca.
Jaki wpływ miał trener, który przyszedł do Was przed sezonem?
Na pewno zmienił ustawienie, teraz więcej atakujemy, bo gramy ustawieniem 3-5-2. Mamy dwie napastniczki i lepiej nam się te sytuacje bramkowe kreuje i udaje strzelać. Zmienił też nasze nastawienie, dziewczyny inaczej zaczęły podchodzić do spotkań. Trener przyszedł z profesjonalnego klubu, to na pewno wiedział co robi. Uspokoił nasze głowy i grało się lepiej.
Jak myślisz, co Was czeka w ekstraklasie?
Na pewno bardzo ciężkie spotkania i każde spotkanie będzie, jak o mistrzostwo, bo nie grałyśmy na tym poziomie i ciężko coś powiedzieć. Grałyśmy ze Śląskiem czy UJ Kraków w Pucharze Polski, ale UJ spadł i trudno coś powiedzieć. Pierwszy raz od dawna dwójka beniaminków w tym sezonie się utrzymała, więc i my się o to postaramy i na pewno nie będziemy odpuszczać.
Śledzisz Orlen Ekstraligę. Poradzicie sobie tym zespołem? Czy będą konieczne wzmocnienia?
Zgraniem dużo na pewno byśmy zrobiły, ale jednak to doświadczenie ekstraligowe jest konieczne. Dwie lub trzy zawodniczki doświadczone na pewno dużo wniosą do drużyny.
Dziewczyny rządzą w Resovii w tym roku? Wy awansowałyście, do tego mistrzostwo Polski młodziczek trener Natalii Paterek…
Tak. To bardzo fajny sezon, wygrałyśmy ligę, miałyśmy ćwierćfinał Pucharu Polski, nasze dziewczyny z U-18 też były bliskie półfinału w mistrzostwach. Dla nas, dla całej sekcji kobiecej, to ogromny plus. Dzięki temu piłka kobieca będzie bardziej popularna i więcej dziewczyn będzie się garnąć do piłki i to da kopa dla całego województwa.
Dużo dziewczyn garnie się do grania w piłkę?
Coraz więcej. Sama mam dwie grupy żaczki i orliczki, są telefony o możliwość trenowania, coraz więcej dziewczyn w wieku 4-5 lat pyta czy mogą już zacząć. Obecnie mamy ponad 120 dziewczynek w sekcji i ta liczba rośnie.
Jakie marzenia miała Mała Kasia Czyż, gdy zaczynała przygodę z piłką i czy się spełniły?
Jak zaczynałam, to był jeden klub na Podkarpaciu – Sokół Kolbuszowa Dolna, a ja grałam u siebie w miejscowości z chłopakami. Wtedy nawet nie myślałam, żeby grać w piłkę, bo nie miałam pojęcia, że są u nas w regionie kluby, w których grają dziewczyny. Kiedy powstała sekcja kobieca w Resovii, to się zgłosiłam. Potem zaczęłam się interesować, w jakiej lidze zagramy. Zaczynałyśmy od 3 ligi małopolskiej, bo w naszym województwie nie było ligi. Każdy awans przeżywałam z Resovią, do drugiej ligi, do pierwszej i teraz. Dla mnie to ogromny sukces i jestem dumna, że zrobiłam to z jedną drużyną i ze swoją drużyną, bo mogę powiedzieć teraz, że Resovia to moja drużyna. Moim marzeniem było to, żeby zagrać z Resovią w Ekstralidze, z Resovią i tylko z Resovią. Jak zagram, to już mogę kończyć. Moje marzenie się spełni.
Grałaś na początku z chłopakami. Mam wrażenie, że zdecydowana większość uznanych piłkarek właśnie tak zaczyna. Bez tego ani rusz w poważnej piłce?
To jest duży plus, bo grając z chłopakami, uczymy się charakteru, woli walki, żeby nie odpuszczać. Potem dziewczyny nie boją się grać ciało w ciało, na styku, nie odstawiać nogi. Jestem za tym, żeby dziewczyny, jak mają możliwość, to grały z chłopakami, bo później to zaprocentuje. Jako trenerka mam drużynę dziewczęcą i gramy sparingi z chłopakami. Te moje dziewczyny widzą, że chłopaki nie odpuszczają, że trzeba się pomęczyć, żeby wygrać, że muszą się porozpychać z nimi. Uczą się tej twardej gry.
Jesteś piłkarką, trenerką, pracujesz w SMS-ie w biurze i do tego z trenerem Marcinem Maculskim prowadzisz kadrę Podkarpackiego ZPN. Jak ty to wszystko ogarniasz?
Bywa ciężko. Praktycznie od rana do wieczora mam każdy dzień zajęty. Weekend to jeden lub dwa w roku są wolne, ale dla mnie to coś, co lubię. Cieszę się, że jestem przy piłce nożnej, bo to moje hobby i dzięki temu ta praca nie jest tak męcząca dla mnie, tylko daje dużo radości.
Na koniec muszę zapytać o Euro 2024. Jak sądzisz, jak poradzą sobie Polacy?
Myślę, że mistrzostwa Europy czy świata, rządzą się swoimi prawami i jakiś kopciuszek może czasami namotać. Ostatnie sparingi Polaków pokazały, że ta gra się klei. Szkoda tych kontuzji. Bo nie zagra w pierwszym meczu Lewandowski, ale remis mógłby być w pierwszym meczu. Moim zdaniem możemy sprawić niespodziankę.