– Gdybym mogła, to grałabym z chłopakami jak najdłużej, a potem wybrała się do żeńskiej drużyny – mówi Oliwia Domin, pochodząca z Podkarpacia piłkarka reprezentacji Polski kobiet i SMS-u Łódź po meczu UEFA Ligi Narodów: Polska – Ukraina w Stalowej Woli.
Jesteś jedynym akcentem z Podkarpacia w reprezentacji Polski kobiet, więc choć nie zagrałaś w meczu z Ukrainą, to czuję się w obowiązku z tobą porozmawiać. Jak ci się podobał mecz w Stalowej Woli?
Myślę, że na pewno przeciwnik postawił trudne warunki, zresztą wynik to pokazuje. Najważniejsze, że udało nam się dowieźć prowadzenie do końca i to na pewno cieszy, że w końcu jest ten awans i zbliżamy się wielkimi krokami do Euro. Mam nadzieję, że ten postawiony przed nami cel wykonamy do końca.
Przewaga reprezentacji Polski była przez większość meczu, pokazują to statystyki strzałów, posiadania piłki. Wydaje się, że to zwycięstwo, choć tylko 1:0, jest w pełni zasłużone…
Myślę, że tak. Zresztą w każdym spotkaniu w tej Lidze Narodów dywizji B pokazywałyśmy, że zasłużone jest nie tylko to zwycięstwo z Ukrainą, ale cały awans do dywizji A.
Adriana Achcińska z przytupem powróciła do kadry prawda?
Na pewno wielkie gratulacje dla Ady, bo wróciła dopiero, co do kadry po kontuzji i od razu pokazuje, co potrafi. Brawa dla Ady.
Dla ciebie to trzecie zgrupowanie z kadrą seniorek, bo przecież jeszcze niedawno byłaś w kadrze U-19. Jak się czujesz w tym zespole i jak bardzo nie możesz się doczekać debiutu?
Wierzę, że ten debiut przyjdzie, ale w swoim czasie. Wiem, że trzeba być cierpliwym. Dla mnie najważniejsze teraz jest to, że tak płynnie udało mi się przejść z kadry młodzieżowej do pierwszej reprezentacji. A na swój pierwszy mecz na boisku zaczekam. Jeśli chodzi o dziewczyny, to przyjęły mnie do siebie bardzo ciepło i bardzo im za to dziękuję. Jestem od niedawna, a czuję się tu jak u siebie.
Po meczu z Ukrainą każda cieszyła się z każdą. Tak jest zawsze?
Każda na boisku daje z siebie wszystko i poza nim też, każda z każdą rozmawia, nie ma jakichś podziałów i wszystkie jesteśmy jedną drużyną.
Jak ci się pracuje z trener Niną Patalon. Bo na pierwszy rzut oka wygląda na „twardą babkę”.
Tak, trenerka jest „twardą babką”, ale to tak naprawdę jest plus tego wszystkiego. Bardzo dużo można się od niej nauczyć, od niej i od innych członków sztabu.
Surowa jest na treningach?
Myślę, że jest to u niej wymierzone w punkt. Kiedy trzeba coś powiedzieć na poważnie, to jest poważna i trzeba zrobić swoją robotę bez gadania. Innym razem umie wprowadzić trochę luzu. Moim zdaniem bardzo dobrze tym balansuje.
Rozmawiamy na stadionie w Stalowej Woli, na tym samym, na którym w kwietniu grałaś w reprezentacji U19 w turnieju eliminacyjnym do Euro. Spodziewałaś się wówczas, że kilka miesięcy później wrócisz tu, ale już z pierwszą reprezentacją Polski?
W tamtym momencie na pewno się tego nie spodziewałam, ale to, co mnie teraz najbardziej cieszy, to właśnie to, że tym razem udało się nam wywalczyć awans, może jeszcze nie do Euro, ale nadal jesteśmy w grze i mam nadzieję, że to nie ostatni mój mecz w barwach reprezentacji tutaj i będę na pewno bardzo dobrze wspominać Stalową Wolę.
Twoje powołanie do reprezentacji nie jest przypadkowe. Od prawie roku grasz regularnie w pierwszym zespole SMS-u Łódź, ale w tym sezonie już na innej pozycji. Tak?
Nareszcie na mojej nominalnej pozycji, defensywnego pomocnika. Cieszę się, że udaje mi się regularnie grać w ekstraklasie i mam nadzieję, że to się utrzyma.
A spoglądasz czasem na zaplecze ekstraklasy? Bo tam na czele są twoje dobre znajome z Resovii. Co ty na to?
Tak widziałam. Bardzo się cieszę, że moja była drużyna Resovia jest na pierwszym miejscu i mam nadzieję, że w końcu uda jej się ten historyczny awans wywalczyć i kibicuję dziewczynom bardzo i życzę im właśnie tego.
Pewnie byłoby to dla ciebie ciekawe zagrać przeciwko Resovii. Być może nie będzie trzeba czekać roku na to, bo Resovia i to nawet dwie jej drużyny awansowały do kolejnej rundy Pucharu Polski. Co byś powiedziała na taki mecz Resovia – SMS Łódź?
Może akurat wylosujemy Resovią, ale nie chciałabym ich wyeliminować, a tym bardziej, żeby to one nas wyeliminowały. Ale myślę, że ciekawie by było się zmierzyć z Resovią i przyjechać do Rzeszowa.
Pochodzisz z małej miejscowości Nehrybka niedaleko Przemyśla. Tam z tego co pamiętam drużyny dziewcząt nie ma, ale tobie to nie przeszkodziło w tym, żeby zostać piłkarką. Opowiedz coś o swojej miejscowości i tamtejszej drużynie?
Jest u nas w miejscowości taki lokalny klub piłkarski Jawor Nehrybka, ale sama nie miałam nigdy przyjemności tam trenować, bo trenowałam z chłopami w Czuwaju Przemyśl, a w Nehrybce reprezentowałam tylko szkołę w turniejach gminnych czy wojewódzkich. Same dobre wspomnienia mam jednak stamtąd. Sport nie jest tam obcy i każdy, kto chce, może tam aktywność sportową wykonywać.
Czy w Nehrybce czy w okolicy, dziewczyny mogą w piłkę pokopać?
Tak. Oczywiście.
A co byś im poleciał? Od razu Resovię, czy lepiej pokopać gdzieś w okolicy, a potem szukać czegoś lepszego?
Myślę, że każdy ma swoją drogę i pójdzie właśnie nią. Z perspektywy czasu wiem, że gra z chłopakami ma bardzo duże plusy w późniejszej karierze. Ja gdybym mogła, to grałabym z chłopakami jak najdłużej, a potem wybrała się do żeńskiej drużyny.
Rozmawiał Łukasz Pado