Mirosław Hajdo: sam trener nie wystarczy, potrzebna jest grupa [WYWIAD]

158

– W przerwie w szatni było gorąco. Przegrywaliśmy 2:3, a ja powiedziałem piłkarzom, że mecz dopiero się zaczyna – mówi Mirosław Hajdo, trener 1-ligowej Apklan Resovii Rzeszów, która w 1/16 finału Fortuna Pucharu Polski wyeliminowała niespodziewanie ekstraklasową Cracovię, wygrywając po szalonym meczu 4:3.

Brawa dla pana trenera i całego zespołu…

Sprawiliśmy dużą niespodziankę i sobie, i kibicom. Po cichu chcieliśmy zrobić wszystko, żeby to stało się faktem, a w przerwie w szatni było gorąco. Przegrywaliśmy 2:3, a ja powiedziałem piłkarzom, że mecz dopiero się zaczyna, żeby grali do końca. Zagraliśmy wyżej, odważniej i bardziej zdecydowanie. Odrobiliśmy straty, więc teraz możemy się cieszyć. Dziękuję chłopakom za walkę, za to że uwierzyli, że losy tego meczu można jeszcze odwrócić. Muszą jeszcze bardziej uwierzyć w siebie, że potrafią grać w piłkę, a resztę to już my zrobimy.

Trzy z czterech goli zdobyliście po stałych fragmentach gry. Taka była taktyka?

Nie. Wprawdzie ćwiczyliśmy je dużo, bo to jeden z elementów, który może odwrócić losy meczu, ale mieliśmy swój plan na ten mecz, który chyba mógł się podobać.

Trener Mirosław Hajdo to ciekawy rozmówca. Fot. Paweł Golonka/Apklan Resovia

Postawił pan na młodzieżowca Sujeckiego w bramce i to było ryzyko?…

We wtorek myślałem długo co zrobić, bo wypadł ze składu Eizenchart. Jakie zmiany zastosować, czy wprowadzić Chuchrę na środek obrony, czy bramkarza. Zdecydowałem się na bramkarza bo nie chciałem rozbijać tego monolitu Bondarenko – Hoogenhout. Myślę, że wypaliło i to jest najważniejsze.

To był dla pana mecz szczególny, bo do niedawna pracował pan w Cracovii jako szef szkolenia w akademii?

Sentymenty są, serce mam trochę rozdarte. Mecz jest meczem, bo to rywalizacja i wszystko skończyło się bardzo dobrze. „Pasy” to jednak klub bardzo mi bliski i zawsze sprawdzam, co słychać w Cracovii, bo jeszcze niedawno tam pracowałem. Życzę im jak najlepiej.

Po awansie każdy pyta, kogo sobie życzycie w kolejnej rundzie?

Było kilka innych niespodzianek, ale to już ta faza pucharu, że będą same topowe zespoły. Kogo nam los przydzieli, z tym będziemy musieli zagrać. Nie mam faworytów.

Apklan Resovia w 1 lidze wyszła już ze strefy spadkowej. Co pan zrobił z zespołem, który wcześniej miał cztery remisy w 9 meczach, a za pana kadencji wywalczył 11 punktów w pięciu potyczkach?

Przychodziłem do klubu po to, żeby coś poprawić. Każdy chce, żeby było jak najlepiej i sam trener nie wystarczy, potrzebna jest też grupa chłopaków, którzy uwierzą w to, co chcemy robić i będą to realizować na boisku. Cieszę się, że tak to wygląda i oby ta nasza passa trwała, najlepiej tak do 15 listopada.

Proszę uchylić rąbka tajemnicy z waszej szatni?

To są nasze trenerskie sposoby. Zmieniliśmy ustawienie, pracujemy nad budowaniem gry, nad mentalem zespołu. Staramy się ich pozytywnie dopingować. Nie szukamy błędów, tylko pozytywów i to jest bardzo ważne, bo zaczyna się przekładać na to, co się dzieje na boisku. Myślę, że fajnie się ogląda mecze Resovii.

Pod wodzą Mirosława Hajdo Apklan Resovia jeszcze nie przegrała. – Oby ta nasza passa trwała, najlepiej tak do 15 listopada – mówi trener rzeszowian. fot. Paweł Golonka/Apklan Resovia

Po takiej serii na mecz z ŁKS-em, dla kibiców bardzo ważny pojedynek, o motywację piłkarzy nie musi się pan chyba martwić.

To będzie całkiem inny mecz. Będziemy się motywować, bo gramy z kolejnym bardzo dobrym zespołem. Praktycznie teraz mamy same mecze z górnej półki, z czołówką ligi.

Jaki jest wasz cel na ten sezon?

Nie mamy jakiegoś konkretnego celu. Chcemy być w miarę bezpieczni w tabeli przed przerwą zimową.

Podczas poprzedniego trenerskiego pobytu w Rzeszowie, w sezonie 2009/10, Resovia zajęła trzecie miejsce w tabeli przegrywając awans do 1 ligi o punkt z Kolejarzem Stróże. Jak wiele się w tym czasie zmieniło w klubie i mieście, oprócz tego, że gracie na innym stadionie?

Przede wszystkim liga, w której gramy, bo wtedy była to 2 liga wschodnia. Miasto wypiękniało, Rzeszów jest teraz zachwycający, prezydent Tadeusz Ferenc dużo zrobił w tym zakresie. Inne są realia, organizacja klubu, jakość piłkarska chłopaków, to wszystko poszło do góry. Czekamy jeszcze na stadion, bo jednak nie gramy u siebie.

Dziękuję za rozmowę.