Szymon Dziadosz z Karpat Krosno dokonał niecodziennego wyczynu. W meczu z Polonią Przemyśl zdobył pięć goli i ustrzelił klasycznego hat-tricka. Wygrana 8:0 dała jego drużynie awans na 1. miejsce tabeli 4 ligi podkarpackiej.
Już przed meczem wiadomo było, że wygrana może dać Karpatom pozycję lidera, bo równolegle w meczu na szczycie JKS Jarosław podejmował ówczesnego lidera Cosmos Nowotaniec (jedyna drużyna, która w tym sezonie pokonała Karpaty).
Zmiana pozycji dobrze mu zrobiła
W Krośnie nie zamierzali jednak oglądać się na rywali, tym bardziej, że przez niemal całe spotkanie wynik w Jarosławiu nie był dla gospodarzy korzystny. W przeciwieństwie do Krosna. Karpaty po pierwszej połowie prowadzili 2:0, po dwóch golach głową Szymona Dziadosza. 20-letni napastnik jednak nie zamierzał na tym poprzestać. Od 52. do 65. minuty jeszcze trzykrotnie pokonał golkipera Polonii, kompletując klasyczny hat-trick. Kto wie na jakiej liczbie zatrzymałby się Szymon, gdyby trener Dariusz Liana nie zmienił go w 73. minucie.

– Nigdy jeszcze nie zdarzył mi się taki mecz. Wydaje mi się, że to był taki mój dzień konia, bo w większości sytuacji, w których strzelałem gola, znajdowałem się w tym miejscu, gdzie powinienem w danym momencie być – mówi Szymon, który trzy pierwsze bramki strzelił uderzeniem z głowy.
– To takie trochę można powiedzieć zabawne, bo nie jestem jakoś specjalnie wysokim piłkarzem, nie jestem też typową „dziewiątką”. Tak naprawdę, to dopiero w ostatnim czasie trener mnie ustawił na tej pozycji. W juniorach zdarzało mi się grać w środku pola, ale zawsze byłem skrzydłowym. To trener Liana podjął taką decyzje i wygląda na to, że miał racę, bo ja też się dobrze na tej pozycji czuję – powiedział Dziadosz. – Cieszę się, że taki mecz mi wyszedł, bo na pewno doda mi on pewności siebie i mam nadzieję, że to się przełoży na nasze kolejne spotkania. Może nie będę strzelał w każdym meczu po pięć goli, ale nawet jak to będzie jeden czy dwa, to będę bardzo zadowolony.
Dodatkowa wartością jest fakt, że Karpaty po tym meczu po raz pierwszy w tym sezonie znalazły się na pozycji lidera, bo we wspomnianym meczu w Jarosławiu JKS strzelił, w doliczonym czasie, dwie bramki Cosmosowi i pokonał go 4:3.
– Czekaliśmy od pewnego czasu, żeby w końcu być na pierwszym miejscu. Mieliśmy na to szanse już wcześniej i te zremisowane mecze nas bardzo bolały, bo mogliśmy je wygrać i nikt by nam nie mógł zarzucić, że niezasłużenie. Z Nowotańcem też prowadziliśmy 2:0, dodatkowo miałem okazję, żeby podwyższyć na 3:0, a na koniec przegraliśmy 2:4 – tłumaczy Dziadosz.

Szymon piłkarską przygodę zaczynał w Szóstce Jasło. Na pierwsze treningi trafił w szkole podstawowej pod skrzydła trenerów Tomaszewskiego i Kasprzyka. Do gimnazjum poszedł już do Krosna, do Gimnazjalnego Ośrodka Szkolenia Młodzieży, gdzie spotkał się m.in. ze swoim obecnym trenerem Dariuszem Lianą.
W jednej klasie z Bieszczadem i Kobylakiem
Popularny „Fusiu” był w jednej klasie m.in. z Kacprem Bieszczadem i Gabrielem Kobylakiem. Pierwszy jest podstawowym bramkarzem Zagłębia Lubin, a drugi Radomiaka Radom. Obaj jednak szybciej odeszli z Karpat, a Dziadosz wraz z trenerem Lianą występował m.in. w Centralnej Lidze Juniorów, a także wraz z kadrą Podkarpacia sięgnął po trzy medale mistrzostw Polski w latach 2015-17.
– Szymek był u mnie przez sześć lat, trzy lata gimnazjum i trzy lata szkoły średniej. Następnie odszedł na rok do Puszczy Niepołomice, pół roku pograł w 1 lidze, zaliczył trochę minut, potem został wypożyczony do Wisłoki Dębica, gdzie również trochę pograł, ale złapał kontuzje. Wrócił do Puszczy i… Puszcza chciała go wypożyczyć, a on chciał się odbudować, gdzieś w niższej lidze. W pewnym momencie uznał, że najlepiej będzie dla niego, jak wróci do Karpat. Dogadaliśmy się z Puszczą i Szymon wrócił do nas – powiedział trener Dariusz Liana.
A jak ocenił ten okres sam piłkarz?

– Tych występów w Puszczy nie było zbyt wiele, więc trudno je podsumowywać, ale na pewno jest to fajne doświadczenie, które zapamiętam. Debiutowałem w meczu w Kielcach na Koronie, zmieniłem Rafała Boguskiego, tak że wrażenia były duże, ale nie poukładało mi się do końca tak, jakbym chciał. W Wisłoce grałem więcej, ale to też nie wyglądało idealnie. Na koniec złapałem jeszcze kontuzję więzadeł w kostce. Postanowiłem, że chcę wrócić do Karpat i się odbudować. Zaczynałem w Szóste Jasło i to jest mi bardzo bliski klub, ale w Karpatach byłem też bardzo długo i czuję się „karpaciarzem”, dlatego chciałem tu wrócić – powiedział Szymon.
Jak idzie Dziadoszowi odbudowa?
– Nie od razu było tak, że było super. Mamy wielu zawodników. Widać było, że Szymon prezentuje wysoki poziom, ale inni też taki prezentowali. Ostatnio jednak złapał formę, widać to nie tylko po tym meczu z Polonią, ale przede wszystkim na treningach widzę to od dwóch tygodni. Zresztą już z JKS-em prezentował się dużo lepiej – skomentował Dariusz Liana.
Szymon obecny sezon zaczął obiecująco, już w pierwszej kolejce zdobył bramkę, ale w ośmiu kolejnych trafił do siatki rywal tylko raz. Odblokował się jednak w meczu z JKS-em Jarosław, a tydzień później popisał się wspomnianą kanonadą.
Przed Karpatami seria meczów z nieco niżej notowanymi zespołami, ale nasi rozmówcy przestrzegają.
– Gramy z drużynami z dołu tabeli, ale takie mecze są nieraz trudniejsze. Musimy zachować koncentrację i zdobyć pełną pulę, by utrzymać się na pozycji lidera. Przed sezonem zarząd klubu przedstawił nam sytuację i cel jest jasno wyznaczony, gramy o awans. Mamy taką drużynę, że raczej ciężko mówić o czymś innym – mówi Szymon.
