Krośnieńskie zawodniczki nie miały sobie równych podczas tarnobrzeskich zmagań. Beniaminek sięgnął po zwycięstwo w każdej z trzech kategorii. W U-10 bronić będzie wywalczonego przed rokiem mistrzostwa, a w U-12 powalczy o kolejny medal. Przepustkę do Warszawy, w kat. U-10 wywalczyli chłopcy z Akademii Piłkarskiej Piłkarskie Nadzieje Mielec, a w U-12 – SMS Igloopol Dębica.
O tym, że Beniaminek Krosno był jednym z faworytów wśród dziewczynek było wiadomo jeszcze przed rozpoczęciem turnieju, ale to co zrobiły podopieczne Marcina Maculskiego i Jakuba Koznera w Tarnobrzegu tylko potwierdza, że praca, którą wykonują trenerzy nie idzie na marne. W każdej z trzech kategorii Beniaminek przeszedł jak burza przez eliminacje grupowe z imponującym bilansem bramkowym oraz fazę pucharową, a drobną przeszkodę napotkał dopiero w finale, który ostatecznie zdołał rozstrzygnąć na swoją korzyść.
Sporo emocji było również w rywalizacji chłopców. Ostatecznie najlepsi w kat. U-10 okazali się zawodnicy APPN Mielec, którzy w finale skromnie 1:0 pokonali SMS Rzeszów, a w U-12 zwyciężył SMS Igloopol Dębica po pewnym zwycięstwie 3:0 nad SP 18 Krosno.
CIEKAWOSTKA
Pierwsze spojrzenie – coś się chyba nie zgadza. Drugi rzut oka: jednak ze wzrokiem jest wszystko w porządku. W kategorii U-10 na Podkarpaciu występowała akademia… Lecha Poznań. Szkółka, która powstała półtora roku temu w Nowej Dębie, ściśle współpracuje z „Kolejorzem”. – Trzeba sobie szczerze powiedzieć, że skautingowo województwo podkarpackie przez lata było traktowane po macoszemu, ale jeden chłopak stąd poszedł do Lecha. Po nim drugi. W Poznaniu dostrzegli potencjał i zaproponowali utworzenie szkółki w tej części kraju – tłumaczył jeden z dwójki trenerów LP Nowa Dęba, Mateusz Sudy. Linetty, Bereszyński, Kownacki, Jóźwiak, Gumny czy Klupś – to żywe dowody na to, że Lech ma jedną z najlepszych akademii w kraju. – To nie jest tak, że ja przychodzę na trening i robię, co mi się podoba. Kierujemy się „poznańską myślą szkoleniową”, która, jak widać, przynosi efekty – dodał szkoleniowiec.
CYTAT TURNIEJU
Piłkarze Football Academy Lubaczów (U-8) na zawody do Tarnobrzegu przyjechali dzień wcześniej. – Mamy ponad 200 kilometrów w jedną stronę. Rok temu wyjechaliśmy przed 7 rano, a wróciliśmy po północy. Chłopaki byli wówczas przemęczeni. Teraz dzięki niesamowitej współpracy z rodzicami, udało się zorganizować minizgrupowanie w Sandomierzu – powiedział trener Bartosz Grudawski. – Żeby przyjechać do Tarnobrzegu, trzeba było wziąć wolne w pracy, ale czego nie robi się dla dzieci – zgodnie dodawali rodzice młodych piłkarzy. Na ich plecach widniał napis „Najlepsi kibice to rodzice”. Za swój doping otrzymali „Zieloną Kartkę Fair Play”.
LICZBA TURNIEJU
29 – tyle lat skończył w pierwszym dniu Finałów Bartosz Grudawski, wspomniany powyżej trener FA Lubaczów. Rok temu świętował urodziny dzień przed Turniejem. – Lepszego miejsca do świętowania nie mogłem sobie wymarzyć – uśmiecha się Grudawski.
POSTAĆ FINAŁU
W kategorii U-10 chłopców w decydującym meczu zmierzyły się SMS Rzeszów i Piłkarskie Nadzieje Mielec. Czesław Michniewicz wprowadził drony na treningi. Trener SMS-u Krzysztof Szpond podpatruje selekcjonera kadry U-21 i podczas decydującego meczu porozstawiał przy boisku rejestratory wideo. – Raz w tygodniu chłopcy mają zajęcia z wideoanalizy. Sami wyciągają wnioski z sytuacji boiskowych – zdradził Szpond. Na następnych zajęciach będzie co analizować – w finale lepsza okazała się drużyna Piłkarskich Nadziei.
ZAWODNICY, NA KTÓRYCH WARTO ZWRÓCIĆ UWAGĘ
Łukasz Fabiański mierzy 190 centymetrów wzrostu, Wojciech Szczęsny nawet 195 cm, a Zuzia Smyk około 140 cm. Jak widać, nie trzeba być bardzo wysokim, żeby być świetną bramkarką. Dziewczynka ze Stubna była jedną z najniższych piłkarek na boisku. – Od zawsze stoję na bramce i bardzo mi się to podoba – przyznała Zuzia. – Rękawice pożyczyłam od starszego brata, który też gra w piłkę.
Wśród najmłodszych chłopców nie było lepszych od UKS-u Orlik Przemyśl (U-8). Do zwycięstwa drużynę poprowadził najlepszy bramkarz finałów, Xavier Bogdański. Jego dobra postawa była widoczna szczególnie podczas rzutów karnych, które zdecydowały o grze w finale.